W szpitalu lekarz pyta się zmartwionej matki.
– Czemu się pani martwi! Urodziła pani ślicznego, zdrowego synka.
– Ależ panie doktorze, on jest rudy! Mój maź od razu się pozna, że to nie jego dziecko.
– Niech się pani nie martwi, ja się tym zajmę.
Lekarz pyta męża.
– Jak często współżyje pan z żoną?
– Co tydzień…
– Proszę nie żartować
– No dobrze, co miesiąc!
– Proszę pana. Jestem lekarzem i naprawdę znam te sprawy. Proszę być ze mną szczerym.
– No dobrze!!! Raz na pół roku!
– To idź pan teraz zobacz coś tym zardzewiałym przyrządem zmajstrował.
– Czemu się pani martwi! Urodziła pani ślicznego, zdrowego synka.
– Ależ panie doktorze, on jest rudy! Mój maź od razu się pozna, że to nie jego dziecko.
– Niech się pani nie martwi, ja się tym zajmę.
Lekarz pyta męża.
– Jak często współżyje pan z żoną?
– Co tydzień…
– Proszę nie żartować
– No dobrze, co miesiąc!
– Proszę pana. Jestem lekarzem i naprawdę znam te sprawy. Proszę być ze mną szczerym.
– No dobrze!!! Raz na pół roku!
– To idź pan teraz zobacz coś tym zardzewiałym przyrządem zmajstrował.