Była sobie zakochana para. Juz się mieli pobierać, gdy w przeddzień ślubu
zginęli w wypadku. Trafili do nieba i po kilku tygodniach stwierdzili, że nie są
do końca szczęśliwi. Narzeczony poszedł więc do św. Piotra:
– Piotrze, fajnie nam się tu u was mieszka, ale przykro nam, że przed
śmiercią nie zdążyliśmy wziąć ślubu. Możemy pobrać się w niebie?
Piotr na to:
– Sorry, ale nie wiem, nikt tu się nie żenił. Idź z tym do Boga, umówię cię.
Stanął więc narzeczony przed Bogiem i pyta o ślub, a Bóg na to:
– Przyjdź za pieć lat, zobaczymy.
Minęło pieć lat. Chłopak znowu prosi Boga, a Najwyższy rzecze:
– Jeszcze raz dokładnie przemyśl całą sprawę. Masz na to pięć dodatkowych lat.
Biedak zmartwił się, ale z Bogiem nie ma dyskusji.
Przychodzi po pięciu latach. Bóg od razu go poznał:
– Tak, możecie wziąć ślub: sobota, godzina 14, w kaplicy głównej.
Minęły dwa tygodnie i pan młody znów puka do Boga:
– Boże, chcemy rozwodu, nie możemy ze sobą juz wytrzymać.
Kiedy Bóg to usłyszał, złapał się za głowę i mówi:
– Słuchaj, bracie! Dziesięć lat zajęło nam znalezienie w niebie księdza.
Czy ty wiesz, ile będziemy szukać prawnika?
zginęli w wypadku. Trafili do nieba i po kilku tygodniach stwierdzili, że nie są
do końca szczęśliwi. Narzeczony poszedł więc do św. Piotra:
– Piotrze, fajnie nam się tu u was mieszka, ale przykro nam, że przed
śmiercią nie zdążyliśmy wziąć ślubu. Możemy pobrać się w niebie?
Piotr na to:
– Sorry, ale nie wiem, nikt tu się nie żenił. Idź z tym do Boga, umówię cię.
Stanął więc narzeczony przed Bogiem i pyta o ślub, a Bóg na to:
– Przyjdź za pieć lat, zobaczymy.
Minęło pieć lat. Chłopak znowu prosi Boga, a Najwyższy rzecze:
– Jeszcze raz dokładnie przemyśl całą sprawę. Masz na to pięć dodatkowych lat.
Biedak zmartwił się, ale z Bogiem nie ma dyskusji.
Przychodzi po pięciu latach. Bóg od razu go poznał:
– Tak, możecie wziąć ślub: sobota, godzina 14, w kaplicy głównej.
Minęły dwa tygodnie i pan młody znów puka do Boga:
– Boże, chcemy rozwodu, nie możemy ze sobą juz wytrzymać.
Kiedy Bóg to usłyszał, złapał się za głowę i mówi:
– Słuchaj, bracie! Dziesięć lat zajęło nam znalezienie w niebie księdza.
Czy ty wiesz, ile będziemy szukać prawnika?