Skrzyżowanie w centrum Krakowa. Pod tramwaj wpada spłoszony zaprzęg dorożkarski. Huk, łomot… Tramwaj wykolejony, dorożka w strzępach, z koni płyną strumienie krwi. Dorożkarz leży na jezdni – tramwaj obciął mu obie nogi w udach…
Po minucie nadjeżdża radiowóz. Policjant wysiada, rusza w stronę dorożkarza, ale widzi konia – cztery nogi połamane, wnętrzności na wierzchu, koń patrzy na niego błagalnym wzrokiem. Policjant wyciąga pistolet i strzela koniowi w łeb. Patrzy na drugiego konia – krwawa piana toczy się z pyska, oczy zachodzą mgłą… Bach – drugi strzał. W tym momencie dorożkarz przyciąga do siebie odcięte nogi i woła:
-Panie – to cud!!! Taka masakra, a mnie nawet nie drasnęło !!!
Po minucie nadjeżdża radiowóz. Policjant wysiada, rusza w stronę dorożkarza, ale widzi konia – cztery nogi połamane, wnętrzności na wierzchu, koń patrzy na niego błagalnym wzrokiem. Policjant wyciąga pistolet i strzela koniowi w łeb. Patrzy na drugiego konia – krwawa piana toczy się z pyska, oczy zachodzą mgłą… Bach – drugi strzał. W tym momencie dorożkarz przyciąga do siebie odcięte nogi i woła:
-Panie – to cud!!! Taka masakra, a mnie nawet nie drasnęło !!!