Siedzi sobie spokojnie facet na rybkach i wpatruje się w spławik. Aż tu nagle po spławiku przepływa motorówka z narciarzem wodnym …. I tak ze trzy razy.
Gość nie wytrzymał, wziął kamień, wziął zamach i rzucił trafiając narciarza. Ten poszedł na dno. Wędkarz myśli chwilę i czeka aż ten wtpłynie.
Po kilku minutach nie wytrzymał, rzucił wszystko i próbuje wyłowić trafionego przez siebie „sportowca”. Wyciąga ciało na brzeg i od razu zaczyna reanimacje: usta-usta, itp. Podpływa na brzeg zmartwiona całym faktem ekipa motorówki i z dużym zaciekawieniem pytają się wędkarza, co on takiego robi.
– No jak to, co? Reanimacja i wszystko, co jest z tym związane.
Na co motowodniacy:
– Niby jest OK., ale nasz miał narty a ten ma łyżwy.
Gość nie wytrzymał, wziął kamień, wziął zamach i rzucił trafiając narciarza. Ten poszedł na dno. Wędkarz myśli chwilę i czeka aż ten wtpłynie.
Po kilku minutach nie wytrzymał, rzucił wszystko i próbuje wyłowić trafionego przez siebie „sportowca”. Wyciąga ciało na brzeg i od razu zaczyna reanimacje: usta-usta, itp. Podpływa na brzeg zmartwiona całym faktem ekipa motorówki i z dużym zaciekawieniem pytają się wędkarza, co on takiego robi.
– No jak to, co? Reanimacja i wszystko, co jest z tym związane.
Na co motowodniacy:
– Niby jest OK., ale nasz miał narty a ten ma łyżwy.